Do ostatniej minuty ostatniego odcinka miałem nadzieję na jakiś kosmiczny twist fabularny, jakąś prawdę objawioną... Teoretycznie wszystko powinno zagrać: uznany i doświadczony pomysłodawca Alan Ball, tandem aktorki T.Robbins+H.Hunter i ciekawie zapowiadająca się fabuła.
Tymczasem zabrakło... wszystkiego: jakiejkolwiek linii fabularnej, ciekawych postaci, dobrej gry aktorskiej, klimatu. Podsumowując całość: PULPA. Twórcy polepili kilka "odważnych" problemów społecznych współczesnej Ameryki na przykładzie multi-kulti rodziny. Dołożyli dość dużo seksu, szczyptę "realizmu magicznego" i kilka skrętów. I to mogłoby zadziałać, lecz: żaden z wątków nie został dostatecznie rozwinięty, niektóre zostały bezsensownie spłycone (przede wszystkim problemy życia codziennego wyznawców islamu w USA), żadna z postaci nie porywała...
Mam kaca po tym serialu :)