Przyznaję że nie oglądałem, ale skoro rzecz się dzieje w Indiach i Nepalu to tytul powinien być Dzień w którym umarli moi bogowie. Tam nie ma monoteizmu
Właściwie jest to dyskusyjna sprawa, ponieważ mimo że tam jest kilka bogów zrodzeni są oni z jednej matki, więc teoretycznie można ich uznać za jednego.
chyba raczej chodzi tu o przeżycia i wiarę autora, a nie o hinduskie wierzenia. Widząc te przerażające zło i krzywdę wyrządzane bezbronnym dzieciom zwątpił w Boga - bo gdyby istniał to jak mógłby do tego dopuścić?
(choć ja osobiście uważam, że powinno się zwątpić w człowieka, który czegoś takiego się dopuścił,a nie zwalać odpowiedzialności na Boga...)
dokładnie, to tak jakbym zwalił winę za zło na świecie na jednorożce, to tak samo prawdopodobne, że one istnieją jak to, że istnieje bóg.
w sumie to chodziło mi o to, żeby człowiek brał odpowiedzialność za siebie i wcale nie chodziło mi o to, że Bóg nie istnieje (bo ja osobiście wierzę, że tak:))